Scroll to top

Aleksandra Szczerbuk w tym roku jako jedyna reprezentantka UKS Luks broniła barw klubu na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży, która odbyła się w Żywcu. Nasza zawodniczka wróciła do domu z bardzo dobrymi wynikami.

Szczerbuk na trzech arenach

Juniorka młodsza po zakwalifikowaniu się do imprezy, w której udział biorą jedynie najlepsze 64 łuczniczki w kraju, rywalizowała w trzech kategoriach: indywidualnie, w mikście oraz drużynowo. Razem z zawodniczkami z Dolnego Śląska wywalczyła dziewiąte miejsce, a w mikście 32.

Indywidualnie Aleksandra wzniosła się na wyżyny swoich możliwości i zbliżyła się do rekordów życiowych i klubu. Po kwalifikacjach dało to 31 miejsce. W pierwszej części fazy pucharowej trafiła na Weronikę Wilk, z którą wygrała 6-5. W 1/16 finału zmierzyła się z drugą po kwalifikacjach Poliną Machenko, ale nie pozwoliła rywalce na łatwy triumf. Po zaciętym boju Aleksandra musiała pogodzić się z porażką 4-6, ale wywalczone punkty pozwoliły zakończyć indywidualne zmagania na osiemnastym miejscu!

Mówią po zawodach

Aleksandra Szczerbuk: – Tegoroczna Olimpiada była dla mnie pewnym przełomem pod względem doświadczeń. Towarzyszyły mi zupełnie nowe odczucia niż zazwyczaj na zawodach. Kwalifikacje niestety nie poszły po mojej myśli, ale wynik też nie odstawał bardzo od tych z Pucharów Polski. Pojawił się wtedy błąd techniczny, którego się nie spodziewałam. Na treningach nic nie wskazywało na to, że może wystąpić. Dopiero w ostatniej serii kwalifikacji udało mi się zdiagnozować z czym był tak naprawdę problem.

Strzelanie drużyny było dla mnie czystą zabawą – bardzo fajnie spędziłam czas z koleżankami z dolnośląskich klubów. Do pojedynków podeszłam z zupełnie innym nastawieniem niż do kwalifikacji. W piątek nałożyłam na siebie podświadomie presję wyniku, a w niedzielę byłam pewniejsza siebie, bo udało mi się namierzyć błąd w technice i odpowiednio na niego zareagować. W skrócie; miałam nastawienie bojowe. Przy pierwszym pojedynku bardzo się stresowałam. Bardzo! Ale jednocześnie nie odczuwałam lęku, który zwykle mi towarzyszył przy pierwszym przejściu. Po prostu chciałam wygrać, a nie myślałam o tym, co jeśli przegram. Nigdy nie byłam tak zdeterminowana żeby pokonać przeciwniczkę.

Przy drugim pojedynku było jeszcze inaczej. Byłam o wiele bardziej rozluźniona. Pierwszego seta oddałam przeciwniczce, ale to dlatego, że się rozkojarzyłam przez radość z wygranej w poprzednim starciu. Po kolejnej serii łuczniczka z Żywca prowadziła 0:4. A potem odkułam się jej tym samym. Niestety w decydującej serii przegrałam jednym punktem. Na tych zawodach zebrałam spore żniwo doświadczeń emocjonalnych, zupełnie dla mnie nowych. Cieszy mnie to. Nauczyłam się też, a przynajmniej znalazłam sposób na to, by trafiać. Teraz muszę się tylko nauczyć jak robić to za każdym strzałem.

Czytaj też: https://uksluks.pl/uks-luks-wroclaw-liderem-pierwszej-ligi-rekordowy-start-w-zywcu/