Przygotowujesz się na zawody. Treningi idą świetnie, już dawno pobiłeś swoje rekordy życiowe na treningach. W treningowych rundkach mieścisz się w żółtym. Osiągnąłeś szczytową formę. Czujesz, jak Twoje ciało samo układa się do strzału, a wykończenie jest równe i czyste. A do tego udało Ci się uniknąć kontuzji. Jedziesz na zawody, podróż, hotel, rano śniadanie, droga na tory łucznicze, rozgrzewka i długo oczekiwany moment startu. Mówisz sobie, że rozwalisz te zawody, to będzie jednoosobowe show.
Mistrz na treningu =/= Mistrz na zawodach
Pierwsze serie na otwartych torach strzelasz pewnie, w końcu przygotowywałeś się do tych zawodów. Prawdziwa walka zacznie się za moment. Słyszysz, że ogłaszają ostatnią serię próbną. Zaczynasz się nakręcać, odczuwasz adrenalinę buzująca we krwi co sprawia, że średnio rejestrujesz ostatnie wskazówki trenera. Dwa gwizdki, wchodzisz na stanowisko, automatycznie zakładasz strzałę. Starasz się wykonywać płynne ruchy, jednak czujesz coś dziwnego, jakby serce miało zaraz wylecieć z piersi, a ręce całe drżą przy zakładaniu strzały na na cięciwę. Boisz się, że podczas strzału coś może pójść nie tak. Bierzesz głęboki wdech, naciągając się do pierwszego strzału lękasz się, że nie sprostasz swoim oczekiwaniom. Mimo wysiłku jaki wkładasz w precyzyjne wykonanie ruchu, czujesz szarpnięcie palcami. Odpał w niebieskie. Nie wiesz co się stało, w głowie natłok czarnych myśli, nie odczuwasz już pewności siebie, czujesz panikę…
Wielu zawodników zmaga się z problemem nieosiągania szczytu swoich możliwości na zawodach, kiedy to na treningach są „mistrzami”, bez problemu biją swoje życiówki z zawodów. Zawodzą sami siebie, swoje oczekiwania. To może rodzić frustrację, spadki motywacji. Czy da się z tym coś zrobić? Jak wykorzystać niepowodzenie na swoją korzyść?
W świecie nauki nadal trwają wieloletnie spory na temat tego, co kształtuje człowieka w aspekcie jego możliwości. Wiadomo już, że człowiek posiada potencjał, którego możliwości zapisane są w genach. W dużym stopniu człowieka od najmłodszych lat kształtuje otoczenie, w tym koledzy, rodzina, sytuacje jakie doświadczył, nauki jakie mu wpojono. Znaczne możliwości rozwoju i przyswajania wiedzy leżą jednak w nas, w naszej głowie, a dokładnie w mózgu – naszego centrum dowodzenia, które kieruje naszymi ruchami i myślami. To on decyduje, czy oddasz w prawidłowy sposób strzał, to on pobudza mięśnie do skurczu i od niego zaczyna się wyzwalanie ruchu w płytkach motorycznych. Od mózgu zależy, ile % wykorzystamy włókien mięśniowych podczas cyklu strzału. To czy wytrzymamy w konsekwencji, czy będziemy dobrze nastawieni w trakcie maratonu łuczniczego, czy będziemy wierni zdrowym nawykom. To wszystko zaczyna się w naszej głowie.
Naukowym okiem o nastawieniu…
Carol S. Dweck podczas badań nad źródłami motywacji i w poszukiwaniu powodów osiągania sukcesów w sporcie doszła do wniosku, że istnieje zależność pomiędzy wyobrażeniem nas samych, jak postrzegamy swoje umiejętności, a tym w jaki sposób funkcjonujemy. Wyróżniła dwa rodzaje nastawień, na które składają się nasze przekonania o nas samych i otoczeniu:
-nastawienie na trwałość – nasza „głowa” jest niezmienna – takie nastawienie wiąże się z przywiązaniem do stabilności i wyrobionych nawyków. Aby poczuć satysfakcję z takim nastawieniem raz po raz udowadniamy swoją wartość, na treningach, startach. Ludzie cechujący się tym przekonaniem często porównują się do innych, oceniają siebie przez pryzmat innych, chcą udowadniać, że są wspaniali, a nawet niewielkie niepowodzenie, niekoniecznie zależne od nich, może w ich oczach urosnąć do rangi katastrofy.
-nastawienie na rozwój – wiara w to, że możemy się zmieniać i rozwijać poprzez naszą pracę. Nie oznacza to, że każdy może zostać Einsteinem czy Beethovenem. Jednak poprzez odpowiednią edukację i pracę potencjał naszego rozwoju jest nieznany, a nawet niemożliwy do poznania. Nie da się przewidzieć, ile można osiągnąć po wielu latach nauki i pracy pełnej entuzjazmu.
Wg badań ludzie nastawieni na rozwój potrafią lepiej radzić sobie z oceną swoich mocnych i słabych stron, lepiej radzą sobie z przekuwaniem porażek w sukces, są bardziej wytrwali i elastyczni w obliczu zmian. Co więcej, potrafią oni czerpać naukę z porażek, które traktują jako szansę na rozwój. Przegrana to nie informacja, którą możemy utożsamiać z naszą samooceną, a jedynie z sytuacją. Prawdziwą porażką jest brak wysiłku, który mógłby dążyć do rozwoju i nabywania wiedzy.
Moje doświadczenia…
Pracując nad swoim wynikiem sportowym doszedłem do wniosku, że tylko nastawienie na proces działania, a nie na rezultat działania może przynieść rozwój. Różnicą pomiędzy tymi przedstawionymi kierunkami nastawieniami jest to, że ludzie ukierunkowani na trwałość mieli tendencję do gloryfikacji swojego wysiłku natychmiast, chcieli szybkich rezultatów, a ludzie nastawieni na rozwój zdawali sobie sprawę, że perfekcja nie przychodzi błyskawicznie, a tylko stopniowe nabieranie sprawności, wyzwania, postępy są drogą do niej.
Jako sportowiec podzielę się z Wami wnioskiem z jednego startu, który pomógł mi odnosić sukcesy. W trakcie jednego z maratonów łuczniczych wybiegałem myślami do przodu. Podczas rundy finałowej rywalizowaliśmy na zasadach „każdy z każdym”, a ilość wygranych pojedynków decydowała o zajętej lokacie. Podczas drugiego pojedynku, kiedy wracałem od maty na linię strzelań, zdałem sobie sprawę, że myślę do przodu. W głowie byłem już na zakończeniu zawodów, które w głowie widziałem jak wygrywam. Z jednej strony wizualizowałem sobie zwycięstwo, jednak to nie ono było NAJWAŻNIEJSZE w tamtym MOMENCIE. Jeszcze nie wygrałem, a zapomniałem o tym co może pozwolić mi wygrać. Zrozumiałem wtedy, że to co może nastąpić jest zupełnie nie istotne. Liczyła się tylko chwila, która była dużo bliżej, która decydowała, czy wygram najbliższy pojedynek, najbliższą serie, jak oddam kolejny strzał. Dzięki temu, że w tamtej chwili uświadomiłem sobie, że należy skupić się na procesie – strzelaniu, a nie rezultacie – trafieniu, wygrałem te zawody. Dla mnie nie było priorytetem czy strzała poleci w środek, tylko JAK wystrzelę tą strzałę.
W momencie próby liczy się TU i TERAZ. Ty decydujesz o tym, gdzie kierujesz swoją UWAGĘ i ENERGIĘ. Kontroluj ją, nie pozwalaj się jej rozpraszać. Zaplanuj, jak ją wykorzystać. Oceń co pomaga, a co przeszkadza. Skup się na właściwych rzeczach i trwaj w dobrych nawykach. Słuchaj trenera i nie kalkuluj, ile musisz strzelić, żeby wejść na pudło. To nie jest Twoje zadanie. Wiem, że skupienie nie jest łatwe w rauszu adrenalinowym, ale nikt nie mówił, że to będzie łatwe. W łucznictwie nie zawsze wygrywa najlepszy zawodnik sezonu – często pierwsze miejsce zajmuje sprytniejszy lub ten, który potrafi poskromić własne emocje i popełnia mniej błędów. Pamiętaj, że nie liczy się pokonanie przeciwników. To siebie masz pokonać. To właśnie zwycięstwo nad własnymi słabościami okryje Cię chwałą, pozwoli na rozwój Twojego potencjału, który przy sumiennej nauce i pracy jest nieograniczony.